niedziela, 9 sierpnia 2015

Miłość od pierwszego wejrzenia

Wszyscy to znamy. Jeśli nie z autopsji, to przynajmniej z filmów czy książek. Szybsze bicie serca, przysłowiowe "motyle" w brzuchu. Uśmiech, który pojawia się za każdym razem, gdy widzimy obiekt naszych uczuć na horyzoncie. I świadomość, że pokochało się go od razu. Kiedy tylko pierwszy raz spotkały się Wasze oczy, a między Wami przeskoczyła iskierka. I wiedzieliście, że to jest właśnie TO. Miłość przez duże "M", która będzie trwać wiecznie. Do końca świata i jeden dzień dłużej.



Sceptycy powiedzą, że zakochać się od pierwszego wejrzenia zwyczajnie się nie da. Że ta magnetyczna "iskierka" może być co najwyżej pożądaniem, a wielka miłość zniknie, gdy tylko pojawią się problemy codzienności. W niedługim czasie zaczniemy zauważać wady naszego wybranka, przestaniemy zachwycać się jego cudownym uśmiechem, a zaczniemy większą uwagę zwracać na jego irytujący zwyczaj komentowania naszego (niezbyt) idealnego parkowania. Zamiast rozmów o wspólnej przyszłości, będziemy kłócić się o niepozmywane naczynia. A po pewnym czasie zakochamy się w jego najlepszym przyjacielu. I cały proces zacznie się od początku.

Ja powiem Wam jedno, walcie się, sceptycznie nastawione bufony! Gdybyśmy wszystko w życiu traktowali tak racjonalnie, nigdy nie zaznalibyśmy czym jest szczęście, a życie upłynęłoby nam nie zostawiając w pamięci żadnych dobitniejszych wspomnień. Żylibyśmy stabilnie, ale... nudno. I zamiast walczyć o siebie, poddalibyśmy się, z nadzieją myśląc o "innym świecie" i o tym, że może tam wreszcie poczulibyśmy czym jest prawdziwa wolność.

Na dobitkę opowiem Wam moją historię. Historię o szczęściu, miłości i wzajemnym zaufaniu. Wszystko zaczęło się dokładnie 5 miesięcy temu. Co do dnia. Gdy zaczynałam pisać tego posta, nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy (takie pierdoły jak daty często wypadają mi z pamięci) i gdy to odkryłam, samą mnie to wprawiło w zdumienie. Czyżby kolejny dowód na to, że przeznaczenie jednak istnieje? :)

Nasze pierwsze spotkanie z Panem X nie było spotkaniem marzeń. W pierwszej chwili nie myślałam o nim w TEN sposób. Wyglądem daleko odbiegał od ideału i snu o moim księciu z bajki. Zawiodłam się trochę, bo myślałam, że kolejny raz los wystawił mi język. Ale wtedy On spojrzał na mnie swoimi pięknymi, brązowymi, jakby pełnymi smutku oczami. Zatraciłam się w ich głębi niczym w morzu melancholii. Wtedy już wiedziałam, że to nie wygląd jest najważniejszy. I że to właśnie z Panem X spędzę najbliższe lata swojego życia.

Początki były trudne. Pan X nie miał zbyt kolorowej przeszłości, nie potrafił obdarzyć mnie całkowitym zaufaniem. Ale ja się starałam. Małymi kroczkami pokazywałam mu, że świat nie jest wcale taki zły, wystarczy trafić na odpowiednich ludzi.

Stopniowo osiągałam zamierzany efekt. Pan X kwitł w oczach. Rozwijał się, wyprzystojniał i w niedługim czasie zazdrościli mi go już wszyscy spotykający nas na spacerze ludzie. A ja czułam dumę i wiedziałam, że to właśnie było przeznaczenie.

Teraz, po 5 miesiącach Pan X z małego, zawszonego, brudnego i przerażonego szczeniaka wyrósł na pięknego psa o dumnym imieniu Franek. Wzięty ze schroniska nadal nie zwątpił w ludzi. Nadal obdarza ich miłością i ogromnym zaufaniem. Potrafi zrobić wszystko, aby tylko zadowolić swoich człowieka . Jego uśmiechnięta mordka jest najlepszą nagrodą po ciężkim dniu. I choć często bywa irytujący, czasem trzeba po nim sprzątać, a buty pozostawione bez opieki weźmie w swoje krzywe ząbki i już ich nie odda, nie przeszkadza mi to. Kocham go całym sercem. Od zawsze i na zawsze. Bo to właśnie jest miłość. Zauważanie wad i akceptowanie ich. A że zaczęła się od jednego pięknego, choć smutnego spojrzenia? Jak widać i takie przypadki się zdarzają :)
Czy można obojętnie przejść koło takiego spojrzenia?
Szczęśliwa mordka :)

A Wy macie swoje historie na potwierdzenie teorii o miłości od pierwszego spojrzenia? Podzielcie się nimi w komentarzach! Niech sceptycy zobaczą, że i taka miłość się zdarza. I że wcale nie musi być nietrwała. Wszystko zależy od nas samych.

2 komentarze:

  1. Nie wiem, czy da się zakochać w człowieku od pierwszego wejrzenia (nie licząc rodziny), ale na pewno można od pierwszego wejrzenia poczuć do kogoś coś więcej : ) jeśli chodzi jednak o zwierzaki, jestem przekonana, że można je pokochać ot tak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, czasami już w pierwszej chwili ma się przeczucie, że to może być "to".Ale wszystko zależy od człowieka i jego definicji zakochania :)

      A zwierzaki dają nam zwykle to, czego u ludzi ze świecą szukać. Bezgraniczną i bezwarunkową miłość :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...