poniedziałek, 27 lipca 2015

Z przymrużeniem oka. Dlaczego NIE jechać na Przystanek Woodstock?

Przystanek Woodstock od wielu lat wzbudza wiele kontrowersji. Przeciwnicy tego jednego z największych festiwali mają poważne argumenty na to, dlaczego NIE powinniśmy się tam wybierać. Zapraszam Was dzisiaj na Cytrynowy przegląd wszelkich woodstockowych minusów :)

1. NARKOTYKI I ALKOHOL

Oczywiście, co roku miliony ludzi jadą w jedno miejsce, aby tylko i wyłącznie ZAĆPAĆ lub ZAPIĆ się do nieprzytomności. Po co innego mieliby tak tłumnie przybywać do Kostrzyna nad Odrą? Na pewno przecież nie chodzi im o to, aby dobrze się bawić przy dźwiękach swoich ulubionych utworów. Nie, przecież koncerty to tylko przykrywka!

Jak więc można wytłumaczyć tłumy zgromadzone pod każdą z trzech scen? Brakiem zapasu alkoholu na sklepowych półkach? ;)



2. BRÓD, SMRÓD I UBÓSTWO

Mieszkając parę dni, czasem i parę tygodni, na polach namiotowych, można umrzeć pogrążonym w smrodzie spoconych ciał. W końcu na Woodstock jadą tylko i wyłącznie same brudasy, które nie wiedzą, że zgodnie ze słynną dziecięcą przyśpiewką "kto się nie myje, ten ma kłopoty".

Tymczasem na polu można znaleźć wiele punktów z kranami czy bezpłatnymi (publicznymi ;>) prysznicami. A gdy potrzebujemy odrobinę więcej komfortu, bądź wstydzimy się chlapać w towarzystwie wścibskich oczu, zawsze możemy poświęcić parę złociszy i duuuużo czasu spędzonego w kolejce (skąd ona się wzięła? podobno nikt tu się nie myje ;>) i umyć się zwyczajnie w jednej z postawionych kabin prysznicowych. 

3. KRADZIEŻE, KRADZIEŻE, KRADZIEŻE

Na Woodstocku są sami złodzieje! Na pewno wrócisz do domu bez jednego buta, połowy pieniędzy i telefonu.

Oczywiście, kradzieże zdarzają się, jak wszędzie. W zeszłym roku było ich ok. 100. Na pół miliona ludzi naprawdę jest się czego bać :) A pieniądze i bez kradzieży gdzieś się ulotnią :)

4. STRZEŻ SIĘ BŁOTA! TAM DZIEJĄ SIĘ ZŁE RZECZY!

O co chodzi z tym całym fenomenem błota? Czy naprawdę nie ma innych sposobów na zabawę niż taplanie się w BRUDZIE?

Otóż istnieją :) Ale błoto ma swój niewymowny klimat. Szczególnie, gdy jest naprawdę gorąco. To niesamowita ulga po męczeniu się na pełnym słońcu ;)



5. DZIWNE ODZYWKI

Czemu wszyscy są tak niemili? Ktoś mówi zwyczajnie "Zaraz będzie ciemno", a pozostali wrzeszczą na cały głos, że ma się zamknąć. Jak tak można?!

Otóż tekst zaczerpnięty z filmu "RRRrrr!!!" jest już kultową zabawą słowną wszystkich, którzy wybierają się na Woodstock. Może nie jest on zbyt elokwentny, ale przebywającym na polu sprawia niemałą radochę :)

6. POCIĄG

Już sam pociąg na Woodstock jest na pewno opętany! Jak inaczej wytłumaczyć jego dziwne nazwy: Jabol Pank, Kulki Mocy, czy Wehikuł Czasu?

Tak naprawdę, w pociągu woodstockowym rozpoczyna się cała zabawa I, jeśli nigdy nim nie jechałeś, zniechęcony wizją tłumu rozwrzeszczanych festiwalowiczów czy brakiem miejsca, to nie wahaj się ani chwili dłużej i spróbuj! Dobra zabawa, pozytywni ludzie i cudowne wspomnienia gwarantowane!

7. HARE, HARE KRYSZNA

Ci dziwni ludzie z Pokojowej (co to w ogóle za nazwa?!) Wioski Kryszny na pewno będą namawiać Cię, abyś przeszedł na ich religię! Poza tym na pewno dodają do swojego jedzenia M-A-R-I-H-U-A-N-Ę. Nie będziesz wiedział co się z Tobą dzieje, a już po chwili dołączysz do ich orszaku, skandując "Hare, Hare Kryszna".

Pokojowa Wioska Kryszny nie ma złych zamiarów. Do niczego nie namawia, do niczego nie obliguje, a już na pewno, ku smutku niektórych, niczego do jedzenia nie dosypuje. I choć ludzie dzielą się na tych, którzy nie wyobrażają sobie Woodstocku bez krysznowego żarcia i na tych, którzy go wprost nie cierpią, Wioska to jedno z miejsc, które naprawdę warto odwiedzić :)



Także, jeśli po przeczytaniu wszystkich argumentów za tym, aby NIE jechać na Przystanek Woodstock, zdecydowałeś, że chcesz się przekonać na własnej skórze jak tam jest, DOBRZE ZROBIŁEŚ :) W końcu opinię trzeba sobie wyrobić, bez względu na to, co mówią inni :)

niedziela, 26 lipca 2015

Poradnik pozytywnego myślenia... czyli o tym, co może zdziałać uśmiech.

Życie ma miliony cytryn do rozdania. Każdy z nas się już o tym przekonał. Dostajemy je wszędzie: w pracy, w szkole, w domu. Najczęściej w najmniej odpowiednim momencie. Co możemy z nimi zrobić? Najłatwiejszą (a zarazem najmniej roztropną decyzją) jest pochylenie pokornie głowy, chwycenie tego kwaśnego owocu w dłoń, zamknięcie się w pokoju i powolne przeżuwanie plasterka po plasterku. Krzywiąc się przy każdym gryzie, myślimy o tym, dlaczego to spotkało akurat NAS. Ale cytryny, które są zwyczajnie symbolem problemów (i tych mniejszych, i tych całkiem poważnych) trafiają do WSZYSTKICH. Bez wyjątków. Dlaczego więc niektórzy potrafią wciąż się uśmiechać, żyć pełnią życia, pomagać i z nadzieją patrzeć w przyszłość?

Odpowiedź jest prosta. Najważniejszym w tym wszystkim jest odpowiednie myślenie. Pozytywne myślenie. Po co się poddawać, kiedy można ze wspaniałym skutkiem, wykorzystać to, co dostaje się za darmo. Wystarczy usiąść, przemyśleć wszelkie dostępne opcje i przy niewielkim wysiłku wprowadzić je w życie. A potem zwyczajnie delektować się faktem, że nasze dokonania inni obserwują z wielkimi jak pięciozłotówki oczami i zapytaniem na ustach: "Jak Ty to zrobiłeś?!".



Nie jest to takie trudne. Trzeba tylko i wyłącznie CHCIEĆ. Poświęcić odrobinę czasu, nie załamywać się i pomyśleć nad rozwiązaniem problemu. A gdy dojdzie się już do wprawy, warto zachęcić innych, aby robili to samo. Natchnąć ich, aby z uśmiechem na ustach weszli razem z Tobą na ścieżkę nowego, LEPSZEGO życia.


Ja przez wiele lat dostawałam od życia tyle cytryn, że mogłabym zasadzić cały cytrynowy sad, a za zdobyte zyski wylecieć gdzieś daleko i osiedlić się na stałe w tropikalnym raju. Niestety, kiedyś nie wiedziałam tego, co dzisiaj jest dla mnie zwykłą codziennością. Każdą cytrynę przeżuwałam w samotności, zamykając się na świat i innych ludzi. Myślałam, że ochroni mnie to przed dostawą nowych pudeł wypełnionych po brzegi kwaśnym smakiem. Jak bardzo się myliłam!


Ale ten rozdział mam już dawno za sobą. Kiedy wreszcie wzięłam się za siebie, otwierając się na wszystko, co oferuje mi Życie i nie poddając się, zrobiłam coś niemożliwego. Zmieniłam otaczającą mnie rzeczywistość o 180 stopni. Wam też to się uda! Obiecuję.


Bo Życie tak naprawdę nie jest złośliwe. Ono wcale nie czeka na nasze potknięcia, wcale nie cieszy go nasza kwaśna mina... Ono chce, abyśmy wreszcie zrozumieli, że problemy są po to, abyśmy odkryli, co jest naprawdę ważne.

So... "Free your mind, cause tomorrow is another day"!




sobota, 25 lipca 2015

Jak powstał Cytrynowy Zakątek?

Kiedy nikt nie chciał przyjąć mnie do pracy, zasłaniając się moim brakiem doświadczenia, zaczęłam się zastanawiać w czym tak naprawdę jestem dobra. Doszłam do wniosku, że tym, co potrafię najlepiej (oprócz gadania godzinami... ale hej, ludzie mnie słuchają, to chyba nie jest aż TAK irytujące) jest pisanie. A żeby nie zmarnować wakacji jedynie nie błahostki (które notabene są potrzebne, aczkolwiek w nadmiernych ilościach mogą uprzykrzyć życie) postanowiłam założyć bloga. Tak powstał Cytrynowy Zakątek, na którym mam wielką przyjemność Was przywitać :)



Będzie to miejsce, na którym niczego nie powinno się traktować zbyt poważnie. Lekkie przymrużenie oka i dystans są tutaj niezbędne, dlatego wszystkich, którzy mają przysłowiowego kija w czterech literach ostrzegam z samego początku- nie odnajdziecie się tutaj. Wszystkich pozostałych zapraszam do regularnego śledzenia bloga. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Będą przemyślenia, mniej lub bardziej poważne, będą relacje z koncertów, wakacyjnych wypadów, recenzje książek, a nawet przepisy i rady odnośnie zdrowego trybu życia. Mieszanka wybuchowa :)

Mam zamiar otworzyć się przed Wami całkowicie. Żadnych kłamstw, żadnej obłudy. Nikogo obrażać nie zamierzam, a każda wyrażona tu opinia będzie tylko i wyłącznie MOJA. 

To znaczy, że oczywiście możecie się ze mną nie zgodzić. Jest to wręcz wskazane. Wprost nie mogę się doczekać konstruktywnych dyskusji, które może pomogą otworzyć mi oczy na coś czego wcześniej nie dostrzegałam.

Także rozgośćcie się w Cytrynowym Zakątku, moim miejscu na tej Internetowej Ziemi. Oprzyjcie się wygodnie, weźcie do ręki szklankę lemoniady, ewentualnie Fanty, albo czegoś mocniejszego (cytrynówką chyba nie pogardzicie?), Czytajcie to, co chcę Wam przekazać. Śledźcie, komentujcie i do następnego spotkania już niedługo! :) 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...