Tak wygląda życie nastolatków w Wielkiej Brytanii. A przynajmniej tych, którzy żyją w rzeczywistości wykreowanej przez telewizję. Wiecie o kim mówię? Oczywiście o cudownych, jedynych w swoim rodzaju Skinsach!
Zakochałam się w tym serialu od pierwszego odcinka i z wielką niecierpliwością czekałam, aż skończę wreszcie wszystkie sezony, aby móc podzielić się z Wami moim wyrazem uwielbienia zarówno do twórców, jak i do aktorów za to, że spędzili ze mną kawał czasu. Nie marudzili, nie wykręcali się, nie kłócili, po prostu przy mnie byli. Byli ze mną gdy było mi smutno, albo gdy szalałam z radości. Byli, gdy inni nie mieli dla mnie czasu, albo gdy ja nie miałam ochoty, aby wychodzić z domu. Byli rano, w południe, wieczorem i późno w nocy. Na każde moje zawołanie.. Na każdy nastrój. I na każde niepowodzenie. Dawali mi rady, przestrzegali przed niektórymi decyzjami i uczyli czym jest życie. Od nich nauczyłam się więcej niż chociażby dzisiejszego dnia w szkole (Co dziś wyniosłam z lekcji? Złotą radę Marii Antoniny, którą polecam stosować, gdy dopadnie Mały Głód- gdy nie masz chleba, jedz ciastka! #potwierdzoneinfo).
TOP 5 ŻYCIOWYCH RAD OTRZYMANYCH OD KUMPLI
1. Każdy człowiek jest inny...
... jednak istnieją określone "typy", według których można go sklasyfikować Nie mówi się o tym wprost, ale spójrzcie chociażby na Michelle i Mini. Dzielą je dwie generacje i choć dziewczyny niewątpliwie się różnią, to można określić ich miejsce w grupie jako "femme fatale". Są kobietami, łamiącymi serca mężczyznom. A przynajmniej aspirują do bycia takowymi. To samo Sid i Alo. "Dziwacy", którym jakimś cudem udaje się wyrwać najgorętsze laski. A Pandora i Franky? Obie wyśmiewane przez społeczeństwo, a potrafiące sprawić, że paru chłopaków zwariowało na ich punkcie.
A Tony... Chciałoby się rzec, że jest jedyny w swoim rodzaju (przynajmniej do pewnego uderzająco ważnego momentu- nie chcę spojlerować tym, co jeszcze nie oglądali, pozostali skinomaiacy powinni wiedzieć o co mi chodzi), ale czy nie przypomina Wam trochę Cooke'a? Pewny siebie chłopiec, który jest w stanie poświęcić wszystko dla zabawy. I który ma gdzieś fakt, że kogoś rani. To on znajduje się w epicentrum świata.
2. Nie należy oceniać książki po okładce.
Często patrzymy na ludzi i widzimy tylko to, co chcą nam pokazać. Zamiast prawdziwej twarzy, widzimy maskę, za którą się chowają. Pozę, którą przywdziewają. Nie zagłębiamy się w ich historię. A często okazuje się, że pod tym przebraniem skrywa się zupełnie inna osoba. Zraniona przez życie, przywdziewająca pancerz, a jednak podświadomie łaknąca zrozumienia...
3. Nie ma jednej definicji miłości.
Można prawdziwie kochać osobę płci przeciwnej, albo tej samej. Można kochać na raz dwie osoby i nie mieć pojęcia co zrobić, aby ich nie zranić, a można nie kochać prawdziwie nikogo poza sobą samym. Można kochać i trzymać w zamknięciu, a można, mimo że łamie nam to serce, puścić wolno,
Nikt nigdy nie zrozumie czym jest miłość. Wiadomo tylko, że boli. Ale ten ból jest potrzebny, pokazuje, że człowiekowi zależy. Obojętność to śmierć dla związku.
4. Pewność siebie to podstawa.
Aby inni mogli Cię pokochać, musisz sam najpierw to zrobić. Trudne? Może. Ale warto się postarać. Franky z "niewiadomoczego", z dziwadła, którym pomiatali wszyscy stała się prawdziwą kobietą. Ważne jest podejście. Jeżeli będziesz wierzyć, że jesteś wspaniały, inni też w to uwierzą. Od Ciebie zależy jak to wykorzystasz.
5. Nastoletnie problemy to nic w porównaniu do problemów dorosłego świata.
Doskonale obrazuje to ostatni sezon. Skins: fire, pure, rise, w którym wracamy do naszych bohaterów. Ucieszyłam się, gdy jeszcze raz mogłam pobyć z Effy. Kocham ją, mam z nią wiele wspólnego i mimo że w pierwszym sezonie uważałam ją jedynie za nieco upośledzoną siostrę Tony'ego, to wkrótce przekonałam się, że jej historia jest dużo bardziej skomplikowana (patrz punkt 2.). Zżyłyśmy się bardzo. Razem z nią płakałam, razem z nią się śmiałam. I na pewno do niej wrócę.
A co do problemów. Gdy jesteś nastolatkiem myślisz, że wali Ci się świat, gdy chłopak, który Ci się podoba nie zwraca na Ciebie uwagi. Gdy spodnie, które założyłaś, nie pasują Ci do bluzki. Albo gdy nie dostajesz zaproszenia na imprezę, na którą idą dosłownie wszyscy.
Dorosłe życie wygląda inaczej. Musisz podejmować decyzje, często między "złym", a "bardzo złym". I musisz przyjmować konsekwencje tego, co postanowiłeś. Nikt nie zrobi tego za Ciebie...
~~~~
Podsumowując, Skinsi to nie serial, to styl życia. Polecam wszystkim, którzy jeszcze jakimś cudem się z nim nie zetknęli. Musicie być jednak przygotowani na to, że nie spoczniecie póki nie skończycie wszystkich (7!) sezonów. Zobaczycie, że problemy kumpli staną się Waszymi problemami. Nie będziecie mogli się oderwać!
A ja Wam zazdroszczę przyjemności oglądania ich po raz pierwszy... Wiadomo przecież nie od dziś, że to, co pierwsze oddziałuje na nas najmocniej...
Mam też prośbę. Możecie polecić mi jakieś inne seriale, które chociaż w połowie wypełniłyby mi pustkę po Skinsach? :)