Ale mimo że mamy setki znajomych na facebooku, mimo że lajki pod naszymi wpisami, pod naszymi zdjęciami sięgają horrendalnych liczb, nic nie możemy poradzić na to, że czasem czujemy się samotni. Bo co z tego, że ktoś komentuje to, co dodaliśmy? Co z tego, że wysyła smutne minki, kiedy piszemy mu, że jest nam źle? Takie wsparcie daję ulgę tylko chwilowo. Na dłuższą metę każdy z nas wolałby, aby po jednym krótkim zdaniu choćby jeden z tych wszystkich wirtualnych znajomych, nie zwlekając ani chwili, odpisał "zaraz będę" i po chwili pukał do naszych drzwi z winem w jednej ręce, kartonem chusteczek w drugiej, pudełkiem lodów i dobrym filmem w torbie.
Niestety coraz rzadziej pielęgnuje się relacje osobiste. Bo przecież to wymaga poświęcenia, czasu i, o zgrozo!, wydania jakichś pieniędzy, chociażby na to durne wino. A pocieszanie za pomocą słów wystukiwanych na klawiaturze nic przecież nie kosztuje. Często nawet nie zabiera nam zbyt dużo czasu. Druga osoba nas nie widzi, możemy równocześnie zajmować się jakimś bardziej produktywnym zajęciem.
Boże, to takie smutne, czyż nie?
Dlatego czasem warto przeanalizować, co łączy nas z daną osobą, zanim zaczniemy się jej zwierzać. Bo chyba nie chcemy, aby kiedyś nasze słowa odwróciły się przeciwko nam... Warto też przeanalizować w głowie listę naszych znajomych. Zastanowić się komu naprawdę ufamy, na kogo wiemy, że możemy liczyć. Dla kogo nie jesteśmy jedynie "opcją", a częścią świata. I to nie tego wirtualnego, tylko realnego, prawdziwego. Pomyślmy o tym i uśmiechnijmy się, jeśli znajdziemy chociaż takiego jednego prawdziwego przyjaciela. Jeśli go mamy, jesteśmy bogatsi od większości społeczeństwa.
Tylko że o przyjaźń trzeba dbać. Dlatego doceńmy ją zanim okaże się, że wirtualność, pogoń za idealnym sobą, przesłoniła nam to, co naprawdę ważne. Spotykajmy się, pielęgnujmy relację między nami, pamiętajmy, że ta druga osoba akceptuje nas takimi, jacy jesteśmy. Nie pozwólmy nigdy, przenigdy odczuć jej, że jest na którymś miejscu. Daleko za tymi wszystkimi Internetowymi, płytkimi znajomościami. Nie! Niech wie, że jest dla nas i zawsze będzie najważniejsza.
I jeśli kiedyś będzie tego potrzebować, nie wahajmy się ani chwili. Kupmy to cholerne wino i stańmy w jej drzwiach. Choćby zarzekała się, że nie potrzebuje wsparcia. Bo my powinniśmy wiedzieć, że jest inaczej.
To właśnie jest prawdziwa przyjaźń...