Odpowiedź jest prosta. Najważniejszym w tym wszystkim jest odpowiednie myślenie. Pozytywne myślenie. Po co się poddawać, kiedy można ze wspaniałym skutkiem, wykorzystać to, co dostaje się za darmo. Wystarczy usiąść, przemyśleć wszelkie dostępne opcje i przy niewielkim wysiłku wprowadzić je w życie. A potem zwyczajnie delektować się faktem, że nasze dokonania inni obserwują z wielkimi jak pięciozłotówki oczami i zapytaniem na ustach: "Jak Ty to zrobiłeś?!".
Nie jest to takie trudne. Trzeba tylko i wyłącznie CHCIEĆ. Poświęcić odrobinę czasu, nie załamywać się i pomyśleć nad rozwiązaniem problemu. A gdy dojdzie się już do wprawy, warto zachęcić innych, aby robili to samo. Natchnąć ich, aby z uśmiechem na ustach weszli razem z Tobą na ścieżkę nowego, LEPSZEGO życia.
Ja przez wiele lat dostawałam od życia tyle cytryn, że mogłabym zasadzić cały cytrynowy sad, a za zdobyte zyski wylecieć gdzieś daleko i osiedlić się na stałe w tropikalnym raju. Niestety, kiedyś nie wiedziałam tego, co dzisiaj jest dla mnie zwykłą codziennością. Każdą cytrynę przeżuwałam w samotności, zamykając się na świat i innych ludzi. Myślałam, że ochroni mnie to przed dostawą nowych pudeł wypełnionych po brzegi kwaśnym smakiem. Jak bardzo się myliłam!
Ale ten rozdział mam już dawno za sobą. Kiedy wreszcie wzięłam się za siebie, otwierając się na wszystko, co oferuje mi Życie i nie poddając się, zrobiłam coś niemożliwego. Zmieniłam otaczającą mnie rzeczywistość o 180 stopni. Wam też to się uda! Obiecuję.
Bo Życie tak naprawdę nie jest złośliwe. Ono wcale nie czeka na nasze potknięcia, wcale nie cieszy go nasza kwaśna mina... Ono chce, abyśmy wreszcie zrozumieli, że problemy są po to, abyśmy odkryli, co jest naprawdę ważne.
So... "Free your mind, cause tomorrow is another day"!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz