piątek, 13 stycznia 2017

Byle do przodu

Próbuję być silna. Podnoszę głowę do góry, na twarzy przywołuję uśmiech i żyję. Sama siebie przekonuję, że jest dobrze, chociaż wiem, że to perfidne kłamstwo. Najgorzej jest nocą, kiedy siedzę sama w ciemnościach, słucham muzyki i myślę. O tym co było, o tym kim byłam zanim moje życie obróciło się do góry nogami i o tym kim jestem teraz. Analizuję, rozkładam na części pierwsze, raz po raz zastanawiając się, w którym momencie wszystko się zepsuło.
W ciągu dnia jeszcze jakoś sobie radzę. Kiedy jest jasno rozsądek bierze górę nad uczuciami. Gdy zapada zmrok jest zupełnie na odwrót. Setki scenariuszy w mojej głowie, tysiące niewypowiedzianych słów, miliony sytuacji, które już nie wrócą. To wszystko się we mnie zbiera, to wszystko nie daje mi spokoju. I naprawdę, oddałabym wiele, aby mieć w pokoju myślodsiewnię... Naczynię, do którego wyrzucałabym wszelkie "śmieci", wszystko to, czego chciałabym się wyzbyć...

Niedobrze jest być zbyt wrażliwym. Uwierzcie mi na słowo. Posiadanie miękkiego serca wiąże się z koniecznością wyrobienia twardej dupy.

Błędne jest też założenie, że to jak będziemy traktować innych ludzi zwróci się nam z nawiązką. Czyli każdy negatywny czyn sprawi, że sami przeżyjemy coś okropnego, a każda dobra i bezinteresowna oznaka zainteresowania zacznie przyciągać do nas równie pozytywne osoby. Tak naprawdę jest zupełnie inaczej. XXI wiek to wiek sprzeczności. Tu osoby, które z zaciętym wyrazem twarzy, nie oglądając się na innych, prą do przodu, mają łatwiej. Tym zaś, którzy kochają... tym, którym zależy, los śmieje się w twarz. Każe otworzyć oczy, wylewając kubeł zimnej wody na ich pełne oczekiwań głowy.

Całe życie byłam za miękka. Stawiałam innych na pierwszym miejscu. Starałam się zaspokoić wszystkie oczekiwania, które mnie dotyczyły. Złe słowa brałam głęboko do siebie, uważając, że widocznie na nie zasłużyłam, że popełniłam gdzieś błąd... albo po prostu byłam beznadziejna. Pochwały, dowody uznania, gesty sympatii olewałam, myśląc, że to wszystko jest udawane... że to wszystko nie ma prawa bytu. Od dziecka czułam bowiem, że nie zasługuję na to, co dobre... sama siebie kamieniowałam, wymagałam niemożliwego i karałam się, kiedy nie byłam w stanie temu sprostać.

Potem coś we mnie drgnęło... Zaczęłam zauważać swoje sukcesy, przestałam zwracać aż tak wielką uwagę na swoje porażki. Zaczęłam być milsza... dla siebie, ale przede wszystkim dla otoczenia. Naiwnie wierzyłam w karmę. A ludzie to wykorzystywali.

Ale postanowiłam. Nie dam się więcej wykorzystać. Nie dam więcej wejść sobie na głowę. Nie pozwolę, aby ktoś wpływał na to, co myślę o sobie, żeby niszczył moją samoocenę, która wzrastała przecież tak powoli...

I choć jest ciężko to się nie poddam. Jestem silniejsza niż byłam kiedykolwiek. Nie dam się złamać.

Mam zamiar walczyć. Ze sobą przede wszystkim, ale również z fałszywymi osobami w moim życiu. Nie zasługują one na moje towarzystwo, a ja nie zasługuję na takie traktowanie.

Dlatego powiem au revoir wszystkim, dla których nie ma miejsca w moim życiu. Uniosę głowę jeszcze wyżej i pójdę przed siebie. Bo drogi są przede mną otwarte. Muszę tylko w to uwierzyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...