czwartek, 5 maja 2016

Matura to bzdura

Wiecie co cały czas chodzi mi po głowie? Paradoksalnie wcale nie matura, której to temat jest teraz bardzo na topie. Przewałkowany, rozebrany na części pierwsze, dokładnie zanalizowany i zinterpretowany przez Doskonałych Urzędników Rozbudowy Naszej Inteligencji (w skrócie DURNI). Nie, matura niemal prawie wcale mnie nie obchodzi. Ot, kolejny egzamin, który trzeba zdać. Zdecydowanie przereklamowany jest cały ten stres, całe to napięcie. O ile lepiej wyszlibyśmy w wynikach końcowych, gdyby nas tym tak bardzo całe życie nie straszono.
Matura to bzdura, to powie każdy, kto poczuł na karku jej ciężki oddech. Ale prawda, postarać się trzeba, dać z siebie wszystko, aby pokazać, że wcale nie jest się takim idiotą, za jakiego DURNI(e) cię uważają. Dobry wynik nie tylko otworzy wrota do dalszej edukacji (jakże to cudownie brzmi!), ale także będzie swoistym pstryczkiem w nos. Pokazaniem, że my, młodzież XXI wieku, wcale nie jesteśmy aż tak beznadziejni. Że mamy podstawowe umiejętności. Coś tam napiszemy, coś tam zaznaczymy, obliczymy deltę i dopiero po tym wszystkim zaczniemy uczyć się prawdziwego życia.

Bo prawdziwe życie zaczyna się dopiero wtedy, kiedy kończy się niemalże totalitarna władza systemu edukacji. Szkoła, niczym izolatka, skutecznie chroni nas przed rzeczywistością, nie ucząc niczego, co przydałoby nam się na co dzień. Żadnego myślenia, żadnych przydatnych, praktycznych umiejętności. Po prostu podporządkowanie się restrykcjom, trzymanie języka za zębami, bierność i bezmyślność- to towarzyszy nam niemalże od kołyski.

Ale przecież nie o tym miałam pisać! Dzisiejsza notka nie miała być o szkole, nie miała być o władzy totalitarnej, nie miała być wylewem żalu na system edukacji. Miałam pisać o człowieku, o miłości i jego wręcz sadystycznej potrzebie towarzystwa. Bo to właśnie zaprząta moje myśli. Jedna wielka, nie do końca jeszcze jasna... wizja? Pytania, które zostają bez odpowiedzi, a które przypominają o swojej egzystencji każdego dnia. Każdej pierdolonej nocy. Kiedy to nie można spokojnie zmrużyć oka, bo w twojej głowie odbywa się jedna wielka demonstracja.

Nie wiem dlaczego nie mogę przyjmować rzeczywistości takiej jaka jest. Bez zbędnej dociekliwości. Po prostu nie potrafię. Nie potrafię zrozumieć, więc pytam. Ale nie potrafię również odpowiedzieć. Więc piszę i wprawiam Was w pewnego rodzaju zakłopotanie. Bo skaczę z tematu na temat i trzeba mieć dobrą kondycję, aby za mną nadążyć.

Dlatego może trochę zwolnię i wytłumaczę, o co chodzi w moim dzisiejszym przemyśleniu. Ostatnio po prostu zaczęłam się zastanawiać, czemu człowiek aż tak bardzo garnie do drugiego człowieka? Dlaczego niektórzy są w stanie poświęcić się, nie mając z tego żadnej korzyści?  Dlaczego bezinteresownie zamieniamy kilka słów z sąsiadką, odwiedzamy babcię, która nas irytuje, ale jej tego nie okazujemy, bo byłoby jej przykro? Kłamiemy, aby kogoś nie urazić, podkolorowujemy, aby kogoś sobą zaciekawić. Wikłamy się w związki, zawieramy przyjaźnie, robimy wszystko, aby nas akceptowano...

Nie rozumiem tego. Dlaczego Werter, choć to sprawiało mu ogromne cierpienie, traktował Lottę niczym boginię? Pragnął jej dotyku, spijał z jej warg każde słowo i chwytał każdy uśmiech. Dlaczego uzależnił się od niej niczym od dobrego towaru? Ćpał ją, pogrążając się w bezkresnym świecie ułudy. Dlaczego nie potrafił sobie odpuścić? Uciec, zaszyć się gdzieś i... zapomnieć?

Powiem Wam. Bo życie bez innych ludzi, życie bez miłości, uczucia, akceptacji byłoby puste. Człowiek nienawidzi stagnacji, pragnie też czuć, że gdzieś pasuje. I że dla kogoś jest ważny. Miłość, jak każde inne głębsze uczucie, bywa zawodna. Czasem podstępna, czasem cholernie bolesna. Ale potrzebna...

Dlatego uważam, że warto kochać pomimo cierpienia*

*i taką też tezę postawiłam na podstawie z polskiego :D

6 komentarzy:

  1. Super tekst ;) też się nad tym wielokrotnie zastanawiam. Może kiedyś o tym napiszę co myślę...widziałaś mój najnowszy film na yt?
    Rafaubloguje.blogspot.com
    Ps:widze ze lemoncorner udostępnia tekst i must have, do przeczytania,serio... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widziałam, ostatnio trochę się dzieje w realnym życiu, także mam niemałe zaległości w tym wirtualnym :D Bardzo się cieszę Rafale, że tak często mnie odwiedzasz :) Nie musisz się podpisywać linkiem do bloga, już go znam :)

      Usuń
  2. Tak cię czytam ostatnio coraz częściej i zastanawiam się czy faktycznie byłaś w tak koszmarnej szkole? Przecież ona właśnie otwiera wrota do wiedzy i uczy także przydatnych rzeczy - czytając twoje wynurzenia można by dojść do wniosku że ludzie przychodzą tam do klatki, mają pranie mózgu i wychodzą - a przepraszam czy skoro było tak źle nie szukałaś czegoś co mogłoby cie w tej szkole zainteresować? Na pewno coś było: nie mówiąc o zwykłych kołach zainteresowań może basen, strzelnica, taniec, siłownia, SKSy, ciekawe języki dodatkowe, warsztaty plastyczne, koła wolontariatu albo jakieś akcje charytatywne, klub dyskusyjny o filmach czy książkach, samorząd uczniowski, projekty naukowe - można wymieniać jeszcze długo, założę się, że część jeśli nie większość z tych punktów była w twojej szkole - mogłaś też poszukać kilku osób o wspólnym zainteresowaniu i coś razem wymyśleć. Ja wiem, że nasz system edukacji ma naprawdę mnóstwo wad, ale ty traktujesz szkołę jakby nie robiła nic poza zabijaniem e człowieku osobowości - nie uczy cie nic przydatnego? Historia, żeby nie powtarzać błędów, matma wbrew pozorom jeszcze wiele razy ci się przyda, także ta delta, nie nauczylaś się podstaw przedsiębiorczości, pierwszej pomocy, współpracy, organizacji czasu, życia z różnymi ludźmi, dyskutowania - moim zdaniem mocno przerysowujesz to szkolne zło, które często widać w twoich wpisach - oczywiście to moja opinia, może mylna, może byłaś w tak okropnych szkołach że masz taką opinię. Pozdrawiam ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, post wstawiony był ponad rok temu, od tego czasu wiele się zmieniło... Przede wszystkim w MOIM sposobie myślenia. Tak, chodziłam na sksy, tak chodziłam na kółka, ALE... tekst napisany pod wpływem emocji. Które anyway z czasem mięły :D Keep calm :D

      Usuń
    2. Mój komentarz chyba też - po prostu nie lubię tej nagonki na szkołę :* ale rozumiem i i tak zamierzam wciąż czytać twojego bardzo cytrynowego bloga :D

      Usuń
    3. Bardzo mi miło takim razie ;) Na przyszłość polecam naprawdę brać z dużym przymrużeniem stare teksty... Sama nie zgadzam się co z niektórymi z nich ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...