niedziela, 31 stycznia 2016

Everyone leaves in the end...

" Nie przyzwyczajaj się do mnie, nie zapamiętuj mojej twarzy, nie pamiętaj ile łyżeczek cukru wsypuję do herbaty, zapomnij jak się ruszam, jak ubieram, jak pachnę. Nie przywiązuj się do mnie- ja mam w zwyczaju uciekać"- Kathlyn Harrison
 Ludzie odchodzą. Prędzej czy później znikają z naszego życia. Czasem robią to, bo nie mają innego wyboru, czasem świadomie chcą o nas zapomnieć. Czasem potrafimy się z tym pogodzić, innym razem pustka jest tak wielka, że zostawia w naszej duszy ogromną zadrę. Tracimy zaufanie. Bo jak ufać, gdy ci, którzy mieli "być na zawsze", z taką łatwością od nas odeszli? Postawili kreskę na wszystkim, co kiedyś było sensem wspólnego istnienia, wspomnienia zamietli pod dywan, zamknęli jedne drzwi i otworzyli kolejne, wchodząc na nowy etap swojego życia. Zostawili nas za plecami i często bywa, że nawet się na nas nie obejrzeli.
Najgorsza w tym wszystkim jest nadzieja. Nadzieja, że to odejście jest tylko na chwilę, na moment, że potem wszystko będzie dobrze. Że wrócimy do tego, co znaliśmy i że wreszcie znowu będziemy szczęśliwi... Ale potem zaczynamy rozumieć, że to wcale tak nie wygląda. Że rozmowy są coraz krótsze, obietnice coraz mniej przekonywające, aż w końcu kontakt urywa się całkowicie. A my musimy żyć dalej.

Bo taka jest kolej rzeczy. Jedni ludzie przychodzą, pojawiają się w naszym życiu, inni z tego życia znikają. To normalne. Każdy człowiek ma do spełnienia pewną rolę. Może odkryjemy ją dopiero po czasie, może dopiero kiedy ta osoba zniknie, zrozumiemy jak wiele dla nas zrobiła. Jak bardzo nas zmieniła. Jak wielu rzeczy nas nauczyła. Ważne, żeby czerpać z tego jak najwięcej. Nie załamywać się, że jej już nie ma, raczej cieszyć się tym, że kiedykolwiek była. Nie można pozwolić, żeby smutek przesłonił nam to, co kiedyś było dobre. Nie można cofnąć czasu... Ale nie można też zapomnieć. Każdy, kto pojawił się na naszej drodze, coś ze sobą przyniósł, coś nam ofiarował. Nie wyrzucajmy tego daru tylko dlatego, że nasze drogi się rozeszły. Może ten dar przekażemy dalej. Przekażemy go kolejnemu człowiekowi, który stanie się częścią naszego życia...
 Wiem, to nie jest łatwe. Rozstania są cholernie bolesne. I to nieważne z jakiego powodu. Czy to rozdzieliła nas odległość, czy płynący czas sprawił, że relacja się zmieniła, krusząc się każdego dnia, aż w końcu pękając całkowicie... Nieważne, czy ta osoba była naszą miłością, naszym przyjacielem, członkiem rodziny. Czy rozstanie było spowodowane przeprowadzką, chorobą, czy zwyczajną decyzją jednej ze stron. Za każdym razem boli. Za każdym razem przeżywamy to inaczej. Przechodzimy przez fazy zaprzeczenia, smutku, złości, aby wreszcie pogodzić się z obecnym stanem rzeczy. I powoli uczyć się rozkwitać na nowo.

Musimy mieć też świadomość, że nie tylko inni zostawiają nas, my również bardzo często odchodzimy od ludzi, którym na nas zależy. Czasem nawet o tym nie wiedząc. Znikamy, często bez słowa, przerażeni tym, że ktoś może nas aż tak potrzebować. Przerażeni myślą, że komuś może na nas zależeć. I paradoksalnie nie chcąc tej osoby ranić, odcinamy kontakt, tym samym wbijając jej nóż prosto w serce...

Tak, rozstania bolą. Ale to tylko oznaka naszego człowieczeństwa. To, że czujemy, odróżnia nas od większości zwierząt. Sprawia, że mamy prawo nazywać się "naczelnymi". Bo uczucia są piękne i nie warto ich ignorować...

Poza tym, jak to powiedział Van Gogh: "Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmy, zaborczości, jest skierowana ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu..."
 Wieczność nie istnieje. "Na zawsze" kończy się szybciej niż moglibyśmy się tego spodziewać. Musimy się z tym pogodzić. I żyć dalej. Ufać, mieć nadzieję, kochać i żyć chwilą. Nie myśleć o tym, co będzie kiedyś, ani nie użalać się nad tym co już minęło. Korzystać z teraźniejszości. Korzystać z tego, co oferuje nam życie. Dopuścić do siebie szczęście. Chociaż miałoby ono być tylko chwilowe.

2 komentarze:

  1. Nie planujesz może nowego wpisu? Cierpię na coś co ktoś kiedyś nazwał w komentarzu cytrynowym odwykiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, ostatnio się trochę gubię w stosunku samej do siebie i nie jestem pewna czy to odpowiedni moment aby przekazywać coś reszcie społeczeństwa... Wpis będzie, z całą pewnością, ale jeszcze nie potrafię powiedzieć kiedy dokładnie :(

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...