Z czego to wynika? Pamiętacie te wszystkie bajki, którymi karmiono nas w dzieciństwie? To one w dużej mierze miały wpływ na ukształtowanie się wizerunku miłości idealnej. To one zaszczepiły w nas swojego rodzaju wirusa, który może zainfekować całe nasze dorosłe życie. Wypaczona wizja świata, marzenie o mężczyźnie, który nie istnieje i który istnieć nie ma prawa, a także o wspólnej idealnej przyszłości może, wbrew pozorom, uczynić z nas najbardziej nieszczęśliwe księżniczki w całej historii. Księżniczki zamknięte w wysokiej wieży, niedostępne, nieosiągalne, a przede wszystkim... samotne.
Mimo że większość z nas o tym wie, nadal obstaje przy swoim. W końcu bajki nauczyły nas przede wszystkim tego, że cierpliwość popłaca. Że nie trzeba nic robić, a prawdziwa miłość nas odnajdzie. Prawdziwa miłość, której wizualizacją jest przystojny mężczyzna, szarmancki, kulturalny, zafiksowany na naszym punkcie i spełniający każdą naszą zachciankę. Taki obraz niesie ze sobą duże oczekiwania. Po pierwsze sprawia, że "przeciętniacy" skreślani są przez nas od razu na starcie. Nie dajemy im szansy, aby pokazali nam swoje prawdziwe oblicze, widzimy tylko to, co powierzchowne. Odsyłamy ich z kwitkiem, zadzieramy nosa do góry, krzyżujemy ramiona na piersi i czekamy...Ale, do cholery, jak długo można czekać?!
Póki jesteśmy piękne i młode, wierzymy jeszcze, że przeżyjemy coś w rodzaju historii Kopciuszka, czy Śpiącej Królewny. Wraz z wiekiem te marzenia stają się jedynie złudzeniami, a my zaczynamy dostrzegać to, czego nie widziałyśmy, gdy był na to czas. Tego, że straciłyśmy wiele szans, żyjąc złudzeniem o idealnym życiu. I tego, że ten Tomek z naprzeciwka wcale nie był taki zły... A w sumie to nawet całkiem niezły. I plujemy sobie w brodę, że gdy zapraszał nas do kina, odrzuciłyśmy jego propozycję. Bo w końcu "zasługiwałyśmy na kogoś lepszego" niż taki zwyczajny chłopak z sąsiedztwa. A w konsekwencji zostałyśmy same.
No ale powiedzmy, że jednak jego wzrok na dłużej zatrzymał się przy naszej osobie. Że wpadłyśmy mu w oko. Czy to czyni nas najszczęśliwszymi dziewczynami na świecie? Niestety, niekoniecznie. Przez pierwsze parę dni, tygodni, rzeczywiście może wydawać nam się, że żyjemy jak w bajce. Ale potem zaczynają ujawniać się mankamenty tej jakże idealnej relacji. Książę zdejmuje maskę szarmanckości, pokazuje prawdziwe oblicze i zdradza nas na prawo i lewo. W końcu taki towar jak on nie może się ograniczać. Byłaby to szkoda dla świata.
Nie bójcie się próbować! Dajcie szansę tym, którzy na początku wydają się niepozorni. W końcu nikt nie każe Wam wychodzić od razu za mąż. A może akurat po paru spotkaniach okaże się, że świata poza sobą nie widzicie?
Eksperymentujcie, próbujcie, wymagajcie od siebie, wymagajcie od innych, ale na jakimś racjonalnym poziomie. Popatrzcie czasem z pewną dozą realizmu. Marzcie, bo marzenia są dla ludzi, ale nie pozwólcie by ten wymarzony obraz przesłonił Wam rzeczywistość i żeby najlepsze lata Waszego życia przemknęły Wam przez palce.
Bo czasami od księcia z bajki, lepsza jest żaba z charakterem... :)
Zgadzam się z Tobą absolutnie, nie ma co szukać księcia na białym rumaku, bo... możemy się nie doczekać. Zresztą taki nie istnieje. Ci natomiast, którzy z pozoru wydają się natomiast nie do końca w naszym guście czasem mogą pozytywnie zaskoczyć... ;-)
OdpowiedzUsuń