sobota, 27 maja 2017

Double binge

Umysł człowieka jest skomplikowany. Nierzadko sami nie wiemy co nami kieruje, nie potrafimy określić na czym nam zależy, czego chcemy i jak chcemy to osiągnąć. Ranimy tych, których kochamy, tylko dlatego, aby samym czuć się zranionymi. Doprowadzamy czasem do impasu, którego większość społeczeństwa nie jest w stanie zrozumieć. Pozwalamy komuś podejmować decyzję, jednak któregokolwiek wyjścia by nie wybrał, sprawia to, że jesteśmy niezadowoleni. Zmuszamy kogoś, aby zrobił jedno, ale jesteśmy niezadowoleni, że to zrobił. I co najgorsze, najbardziej bolesne dla obu stron, każemy spierdalać temu, na kim nam zależy, oczekując, że jednak zostanie. 


I może rzeczywiście jest na tyle silny, że będzie przy nas mimo naszych krzyków, zatrutych słów, raniących głęboko. Że będzie przy nas, obejmując nas swoim silnym ramieniem i nie pozwalając się wyrwać. Że będzie ocierał nam łzy z policzków, mimo że wrzeszczymy, że nie chcemy go nigdy więcej widzieć. Będzie przy nas, bo mu zależy. Ale nie będzie to tak wyglądało w nieskończoność. W końcu i tak się podda. Bo ileż można znosić aż tak wiele. Nawet największy, najsilniejszy człowiek w końcu się złamie. I odejdzie tam, gdzie będzie łatwiej. 

A my podświadomie właśnie po to to robimy. Nie przyznamy się przed sobą, nie przyznamy się przed nim, ale próbujemy doprowadzić do tego, że znowu zostaniemy sami. Bo bycie samemu jest prostsze. Nie trzeba myśleć o konsekwencjach swoich działań, nie trzeba się zastanawiać, poświęcać czas i wkładać w cholerę wysiłku, aby było dobrze. Można mieć po prostu wszystko w dupie. I żyć znowu tak jak kiedyś. Z dnia na dzień. Bez planowania i bez zobowiązań.

Zostaw mnie, ale mnie nie opuszczaj.

Jak tak sobie myślę to jest mi aż głupio za to, jak wielką egoistką jestem. Obiektywnie wiem, że potrafię swoimi działaniami skopać kogoś bardziej niż zawodowy bokser. Bo zadanie bólu psychicznego wymaga o wiele większej premedytacji. A ja ją mam. I nader często ją wykorzystuję. 

Nie wiem, kiedy czuję się lepiej. Ostatnio nigdy nie jest dobrze, a jedynie mniej lub bardziej źle. W mojej głowie znajduje się setka znaków zapytania.  O teraźniejszość, o przyszłość, o to, kim jestem i kim będę. 

Tyle razy ktoś się bawił mną, moimi uczuciami, że teraz boję się, że ja robię to samo. 

Jeżeli ktoś naprawdę będzie w stanie to znieść, to chapeau bas.

Tylko inna sprawa, czy zostanie to przeze mnie docenione...

1 komentarz:

  1. Trzeba nad sobą pracować a nie liczyć ze jakiś masochista nas zniesie 😶 powodzenia

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...