poniedziałek, 13 marca 2017

Szara rzeczywistość

Kiedy byłam młodsza marzyłam o samodzielnym dorosłym życiu. Wyobrażałam sobie jak to będzie cudownie wyprowadzić się z tego małego miasteczka, zamknąć potężny rozdział swojej niezbyt wesołej historii i zacząć wszystko od nowa. Nie widziałam żadnych negatywów, wszystko miało bardzo kolorowe barwy. Nowe miasto, nowe mieszkanie, nowi ludzie. Nikt mnie nie zna i to ode mnie zależy z jakiej strony się pokażę. Cieszyłam się na niezliczone imprezy, na chill i zabawy do białego rana. Nie sądziłam, że będę w ogóle tęsknić za przeszłością. A jednak...
Wcześniej wszystko było łatwiejsze. Nie doceniałam tego. Patrzyłam tylko na strony, których wręcz nienawidziłam.. Czułam się stale kontrolowana, ograniczana. Buntowałam się, sprawiając ból moim bliskim. Chciałam być dorosła, a zachowywałam się jak naburmuszone dziecko. Dlatego wyjazd na studia jawił się w moich oczach jako wybawienie. Chciałam uciec, zostawić wszystko w tyle... chciałam palić mosty, ale na moje szczęście były one zbudowane ze zbyt solidnego materiału...

Bo gdyby udało mi się zniszczyć całą przeszłość, nie miałabym dokąd wracać. A powroty to coś na co czekam teraz z utęsknieniem. Moje serduszko się raduje, gdy widzę uliczki, które tak dobrze znam. Którymi chodziłam niemal codziennie. I których wtedy nie znosiłam.

Chciałbym odpocząć. Chciałabym wyjechać i odciąć się od zgiełku wielkiego miasta. Zapomnieć o wszystkich pieprzonych problemach. I po prostu być. Posiedzieć z rodzinką przy jakichś głupich programach w telewizji. Pożartować z młodszym bratem. Spotkać się ze starymi znajomymi... a brakuje mi na to czasu. Przyjeżdżam na chwilę, a zaraz muszę wracać do tej szybkiej nowej rzeczywistości. Do trybu praca-uczelnia-jakaś impreza-sen. Do rzeczywistości, która wcale nie jest tak piękna, jak myślałam, że będzie. Ale to jedyna jaką teraz mam. I chyba muszę się do niej przyzwyczaić.

Dorosłość jest przereklamowana. Będąc na studiach błądzimy jak we mgle, miotając się od jednego "cudownego" pomysłu do drugiego. Ponosząc konsekwencje swoich niezbyt trafnych decyzji. Biorąc odpowiedzialność za to, co robimy.

Chciałabym choć na chwilę być znowu dzieckiem. Czystym, nieskażonym przez okropieństwo społeczeństwa, posiadającym marzenia i nadzieje. Zaczytującym się w niezliczonych książkach, mającym nieograniczoną wyobraźnię. Cieszącym się chwilą. I nie myślącym o tym "co będzie jeśli...?".  Z każdym problemem biegnącym do mamy. Bo przecież mama wie najlepiej. W końcu jest DOROSŁA. 

Kiedyś myślałam, że dorosłość równa się mądrości. Teraz widzę jak bardzo się myliłam. Im jestem starsza, tym wydaje mi się, że wiem mniej. Gubię się. Zbyt często nie mam odwagi robić tego, co rzeczywiście bym chciała. Podejmuję kiepskie decyzje. A potem brak mi sił, aby zmierzyć się twarzą w twarz z jej konsekwencjami...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...