sobota, 13 sierpnia 2016

Adventure time

Podróże kształcą. I nie mówię tu tylko i wyłącznie o długich, drogich i ekskluzywnych wyjazdach w najdalsze zakątki świata. Takich, o których każdy marzy, ale większości z nas nigdy nie uda się tych marzeń spełnić. Bo zawsze znajdzie się coś, co stanie nam na przeszkodzie. Pieniądze, praca, rodzina...Czasem strach. Strach przed tym, co nieznane, co inne, co tak bardzo odbiegające od naszej szarej, bezpiecznej, rzeczywistości.
Ale mimo tych wszystkich aspektów, które sprawiają, że myślimy, że podróżnicze życie nie jest nam pisane, musimy zrozumieć, że tylko i wyłącznie od nas zależy czy skorzystamy z okazji, jakie niesie ze sobą każdy nowy dzień. Nie musimy zarabiać kokosów. Nie musimy czekać na tygodniowy urlop. Nie musimy siedzieć na tyłkach i marudzić, że inni mają lepiej, a nasze życie jest bezgranicznie monotonne, przewidywalne i zwyczajnie... nudne.

Każdy z nas bowiem może skorzystać z dobrodziejstw jakie płyną z podróżowania. Trzeba tylko zrobić pierwszy krok. Odrzucić schematy, zamknąć się na opinię społeczeństwa i wyjść. Po prostu. Przed siebie. Nie martwiąc się niczym, nie myśląc o tym, co będzie później, ani dokąd poniosą nas nogi. Możemy zacząć swoją wyprawę od zwiedzenia okolicy. Możemy wsiąść w autobus i pojechać nieco dalej. Albo wziąć rower. I połączyć tym samym przyjemne z pożytecznym.

Opcji jest wiele. A to, czy z nich skorzystamy, ba!, czy je zauważymy, zależy tylko od naszego nastawienia. Bo jasne, szwendanie się po okolicy trudno nazwać wymarzonymi wakacjami. Ale musimy przestać patrzeć na to pod tym kątem. Zrozummy, że życie jest nieprzewidywalne. Nie wiemy co tak naprawdę czeka na nas za rogiem, co wydarzy się za chwilę, mignie przez moment, a będzie miało horrendalny wpływ na całą naszą przyszłość. Nic nie dzieje się bez powodu, nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko to nas czegoś uczy, wszystko to nas kształtuje. Skutki mogą być widoczne dopiero po miesiącach, czasem po latach. Ale każda decyzja, każda nowa znajomość, każde nieznane dotąd doświadczenie, to lekcja, z której wiele wyniesiemy.

Żeby jednak skorzystać z niej w stu procentach, trzeba przestać nieustannie GDZIEŚ pędzić, COŚ robić, DOKĄDŚ zmierzać. Wyłączmy myślenie, pozwólmy sobie na odrobinę relaksu. To, że urlop spędzamy w wielkim mieście, nie znaczy przecież, że musimy zwiedzić każde muzeum, teatr i operę w okolicy. Nie musimy planować całego dnia, bo "szkoda marnować czasu". Zamiast tego wyjdźmy zwyczajnie na ulicę, przejdźmy parę przecznic, odwiedźmy piękny park i usiądźmy. Poznajmy ludzi, pozachwycajmy się przyrodą. Zobaczmy to miasto od innej strony. Nie tej turystycznej, nierzadko komercyjnej. Tylko właśnie tej zwyczajnej, codziennej. Dajmy sobie czas na refleksje. Po prostu bądźmy. Pożyjmy chwilę innym życiem. Zobaczmy jak to jest. I wyluzujmy. W końcu na urlopie powinniśmy odpocząć. A nie stale się spinać. Co z tego, że nie zdążyliśmy na autobus? Pojedziemy następnym. Co z tego, że weszliśmy na inną ulicę niż powinniśmy? Rozejrzyjmy się wokoło, a może zobaczymy coś naprawdę interesującego.

A jeżeli rzeczywiście chcemy wyjechać za granicę, to pomyślmy, czy naprawdę musimy korzystać z pakietu all inclusive? Mieć wszystko pod nosem i tak naprawdę nie ruszać się nawet z hotelu? Wiele razy widziałam ludzi, którzy będąc w ciepłych śródziemnomorskich krajach, nie wychodzili nawet nad morze. Bo po co, skoro mogli skorzystać z ośrodkowego basenu? Mając darmowe drinki i przekąski. Żyć nie umierać!

Nie rozumiem tego podejścia. Sama uwielbiam zwiedzać na własną rękę, chodząc po ciasnych zakamarkach, odkrywając to, co większość zwiedzających omija jako niewarte uwagi. Kocham poznawać lokalną kuchnię. Uwielbiam słuchać, co mają mi do powiedzenia miejscowi. I z całą pewnością wynoszę z tego więcej niż ludzie ślepo podążający za przewodnikiem, którego słowa wpadają im jednym uchem, a wypadają drugim. Których najgłębszą refleksją jest to, czy na obiad zjedzą pizzę czy spaghetti. I kiedy wreszcie będą mogli nachlać się nad tym cudownym basenem.

Wiem, że wakacje powoli się kończą, ale nigdy nie jest za późno na podróż, choćby najmniejszą. Podróż, która zaprowadzi nas w głąb siebie. Która pomoże docenić nam to, co naprawdę ważne.

Dlatego taka moja mała rada. Uczmy się czerpać z chwili, bo tylko chwile tak naprawdę się liczą. Nie to, jak daleko byliśmy, ile pieniędzy wydaliśmy, jak bardzo się opaliliśmy. Lecz to ile z tego wszystkiego wynieśliśmy...

Największe przygody zaczynają się od wyjścia z domu. Więc zbierać manatki, najlepiej już w tej chwili i zobaczcie jakie niespodzianki przygotował Wam dzisiaj los...

2 komentarze:

  1. Czytasz w moich myślach, BA! w duszy! Cytrynowa Damo.
    Pozdrawiam serdecznie i proszę o więcej podobnych refleksji.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...