Dużo czasu zajęło mi poszukiwanie własnej drogi do spokoju, do szczęścia i wolności. Kto mnie zna, ten wie, że mam ogromną tendencję do dramatyzowania. Za dużo myślę, za dużo analizuję... Taka już moja natura. Nie potrafię odpuścić, kiedy mi zależy, a zależy mi nader często. Zależy mi na ludziach, których za nic w świecie nie chciałabym stracić, na sytuacjach, które chciałabym powtórzyć... Zamiast cieszyć się tym co było dobre, martwię się tym, co można by było trochę podrasować, co nie do końca wyszło mi tak jak tego oczekiwałam. No i oczywiście jak na prawdziwą drama queen przystało, zazwyczaj widzę winę w sobie. W nieodpowiednio dobranym słowie, w spojrzeniu, które mogło być niewłaściwie odczytane, w geście, który za wiele zdradził, bądź wręcz przeciwnie, za dużo ukrył. Tysiące sytuacji, miliony wymienionych uśmiechów, rzucanych ukradkowo spojrzeń... można by z tego wszystkiego zwariować. I ja wariowałam... aż wreszcie powiedziałam: dość!
Zaczęłam dostrzegać jak wiele prawdy tkwi w słowach, że to "nie problem jest problemem, tylko twoje podejście do problemu". I zaczęłam uczyć się jak puszczać sprawy wolno. Jak pozwolić im toczyć się własnym torem, bez zbędnej ingerencji. Bo często chcąc coś przyspieszyć, sprawiamy, że niczym wykolejony pociąg wypada to z obranej ścieżki i roztrzaskuje się na kawałki. Chcąc coś spowolnić, wpadamy pod koła, przygnieceni tego ciężarem. A próbując zmienić tor, tak naprawdę zużywamy zbyt wiele energii i zostajemy ze świadomością, że mogliśmy zdecydować inaczej.
Dlatego powiedzmy stop! zbytniemu myśleniu, zbyt dogłębnemu analizowaniu i po prostu zacznijmy cieszyć się życiem.
Zacznijmy cieszyć się promieniami słońca, które rozgrzewa nasze ciała i dusze, dodaje energii i motywacji, sprawia, że niczym rośliny rozwijamy swoje pąki, wystawiamy się na świat zewnętrzny, rozkwitając całym swoim pięknem.
Zacznijmy cieszyć się ludźmi, którzy są z nami mimo wszystko i przede wszystkim. Którzy dają nam oparcie i do których możemy zwrócić się w każdej chwili. Którzy uraczą nas dobrym słowem, ale gdy trzeba, dadzą nam kopniaka w dupę. Bo po to są właśnie przyjaciele. Choćby znajdowali się setki kilometrów od nas.
Zacznijmy cieszyć się drobnostkami. Małymi szczegółami, które składają się na nasze życie. Poranną kawą, która rozpływa się po naszym ciele niczym benzyna napędzając nasze mechanizmy do działania. Wyjściem na spacer z psem, który swoim merdającym ogonkiem uświadamia nas, jak wielkich bogów w nas widzi. Jak wielką miłością nas darzy. I jak bardzo nie chciałby, abyśmy go opuścili.
Żyjmy, działajmy, ale nie analizujmy! Pozwólmy, aby życie było w stanie nas zaskoczyć. Aby miało szansę sprawić nam niespodziankę. Nie odbierajmy mu tej przyjemności ;)
Wrócę w przyszłości jeszcze do Twoich tekstów, bo trafiasz do mnie bardzo mocno. Dzięki Ci za ten ;)
OdpowiedzUsuńJa też Ci bardzo dziękuję :) Takie słowa uświadamiają mi, że to co robię ma jednak jakiś sens :) Zapraszam gorąco. Cytrynowy Zakątek jest zawsze otwarty na swoich gości :)
UsuńUwielbiam takie pozytywne teksty! Pięknie opisałaś coś, z czym i ja walczę, więc rozsiadam się u Ciebie na stałe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
http://draqilka.blogspot.com/
Cieszę się bardzo ;) Zapraszam, rozgość się, z chęcią poczestowałabym Cię kieliszkiem cytrynówki ;)
UsuńŚwietny post!
OdpowiedzUsuńDałaś mi dużo pozytywnej energii! :)
Zapraszam do mnie asiaknebel.blogspot.com :) Będzie mi bardzo miło jak pozostawisz po sobie ślad I zaobserwujesz ja napewno się odwdzięcze! ;)
Świetny post!
OdpowiedzUsuńDałaś mi dużo pozytywnej energii! :)
Zapraszam do mnie asiaknebel.blogspot.com :) Będzie mi bardzo miło jak pozostawisz po sobie ślad I zaobserwujesz ja napewno się odwdzięcze! ;)
Inspirujące i daje kopa <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie <3 http://abednarek.blogspot.com/ :*