niedziela, 3 kwietnia 2016

Drogi Nieznajomy...

Nie patrz na mnie w sposób, który sprawia, że drżą mi kolana, jeżeli twój wzrok ucieknie za jakiś czas w inną stronę. Nie szepcz mi do ucha słów, które są jednym wielkim kłamstwem, a które sprawiają, że zaczynam mieć nadzieję. Nie mów mi jaka to jestem wspaniała, bo jeszcze byłabym skłonna w to uwierzyć. Nie baw się mną. To niebezpieczna gra. Tyle że to nie Ty jesteś tym graczem, któremu grozi niebezpieczeństwo. To ja. Znikam powoli, obdzierana z kawałków, które wyrywasz mi siłą. Siłą niespełnionego słowa, niezrozumianego odejścia, skończonego rozdziału. Przytłaczasz mnie tym, że potrafisz wywrócić mój świat jednym zdaniem. Że za jeden Twój gest jestem w stanie naiwnie znów się do Ciebie wrócić. Powinnam być silna. Powinnam być niezależna. I wmawiam sobie, że taka jestem. Do czasu aż znowu pojawiasz się na horyzoncie. 
Nie wiem, co sprawia, że masz tak wielką moc. Moc przekonywania. Moc uwodzenia. Czy to te Twoje niesamowite niebieskie oczy, które sprawiają, że cała się topię. Topię się w oceanie, porwana przez fale wyzierającego z nich uczucia. Czy naprawdę można być aż tak dobrym graczem, aby tak idealnie odwzorować coś, na czym mi zależy? Czy naprawdę można tak dobrze ukrywać mgłę kłamstwa,  nadchodzący huragan emocji, które z zauroczeniem mają niewiele wspólnego? A może to ja jestem ślepa. Może widzę tylko to, co chcę zobaczyć. Nie pozwalając, aby ktokolwiek rzucił mi na pomoc koło ratunkowe. Słuchając tylko głosu we własnej głowie, który w podstępny sposób zagłuszył zdrowy rozsądek.

A może to te Twoje silne ramiona, które oplatają mnie w taki sposób, że wreszcie czuję się bezpiecznie? Odgrodzona od tego całego złego świata, złych ludzi, złych słów i spojrzeń. Odgrodzona od rzeczywistości i pragnąca, aby chwila trwała wiecznie.

A może to Twoje usta? Słodko szepczące to, co moje uszy dawno chciały usłyszeć. Niczym sadownik wybierający najdojrzalsze owoce, Ty wybierasz najurodziwsze słowa. Bawisz się nimi. Splatasz w kolejne koniugacje. Łechczesz moje ego. Sprawiasz, że czuję się najpiękniejsza, najwspanialsza... i najszczęśliwsza.

Ale to tylko złudzenie. Tylko chwila. Nawet jeśli ta chwila trwa parę dni, tygodni, miesięcy i tak jest niczym. Jak sen, który zakończył się zbyt szybko. Sen, który mógłby trwać wiecznie. Ale z którego rzeczywistość tak brutalnie mnie wyrwała...

Odchodzisz i mimo że mówisz, że na pewno wrócisz, nie zrobisz tego. Zbyt dobrze Cię znam. Zbyt dużo przeżyłam. Zbyt dużo widziałam. Zbyt wiele razy się zawiodłam. Odchodzisz i zabierasz ze sobą kolejną część mnie. Sprawiasz, że tracę odrobinę tego, co powinnam pielęgnować. Staję się przez Ciebie innym człowiekiem. Dojrzalszym, bardziej doświadczonym i o wiele bardziej sceptycznym. 

Bierzesz ze sobą to co dobre. Zabierasz ze sobą moją radość. Zabierasz ze sobą moją pozytywną energię. Zostawiasz mnie samą.

Już nie tonę w morzu Twoich oczu. Już nie zatracam się w Twoich silnych ramionach. Już nie jestem obdarowywana owocami Twoich słów. 

I co?

I nic. Jestem może bledsza, trochę śpiąca,trochę bardziej milcząca...

...lecz widać można żyć bez powietrza.

6 komentarzy:

  1. Genialny tekst. Bardzo ładnie piszesz! Wysyłałaś coś na jakiś konkurs, czy coś? Wow...
    Rafaubloguje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Nie, nie wysyłałam żadnego tekstu na jakikolwiek konkurs... Myślisz że powinnam?

      Usuń
    2. Oczywiście, że powinnaś :) choćby dla praktyki, albo dla zbadania tego, jaką poezję czytają teraz ludzie. Do mmie trafiłaś, za co dziękuję ;)

      Usuń
    3. Dziękuję ;) zobaczymy, może rzeczywiście powinnam pójść o krok dalej. A to że napisałeś iż do Ciebie trafiłam jest największym komplementem jaki mogłam otrzymać ;)

      Usuń
  2. Mój ulubiony cytat Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...